Drugie życie bluzy
Witajcie!
Okres karnawałowy w pełni... i też w szkołach dzieci bale karnawałowe mają :) Syn zamarzył sobie, że na balu chciałby być smokiem. Co zrobiła mama? Chwyciła za maszynę i stworzyła przebranie ;)
Okres karnawałowy w pełni... i też w szkołach dzieci bale karnawałowe mają :) Syn zamarzył sobie, że na balu chciałby być smokiem. Co zrobiła mama? Chwyciła za maszynę i stworzyła przebranie ;)
Na zdjęciu poniżej bluza, która była bazą stroju, jeszcze przed metamorfozą :)
Oprócz bluzy potrzebne mi jeszcze były:
- kawałek dresówki pętelki w kolorze brązowym,
- wypełnienie - kulka silikonowa,
- nożyczki,
- mydełko krawieckie,
- metr krawiecki,
- brązowe nici
- maszyna do szycia :)
Postanowiłam, że długość kaptura oraz długość pleców podzielę na trzy i zrobię po trzy trójkąty, a na brzuchu przyszyję dużą "łatę" jako brzuszek smoka :)
Oto jak - tak w skrócie - wyglądał proces twórczy ;)
A tak natomiast wygląda efekt końcowy.
Ciekawa jestem waszych inspiracji karnawałowych :)
Pozdrowionka
No i mama spełniła marzenie :) Super! A swoją drogą ja robiłam truskawkę....
OdpowiedzUsuńDzięki :) Swoją drogą ciekawa jestem jak ci wyszła truskaweczka ;)
UsuńWow, nas chyba bale karnawałowe ominą - pierwszy rok w przedszkolu i mam wrażenie, że mój Maluch ciągle jest w domu ;) ale w razie "w" mamy już strój Batmana ;) Ale Twoje pomysły są rewelacyjne - koniecznie muszę się przywitać z maszyną ;)
OdpowiedzUsuńDzięki ;) A z maszyną warto się przywitać :) Ja chcę się jeszcze nauczyć szyć ubrania - takie zwykłe proste sukienki dla córci, spodnie dla synka, czy proste "narzutki" oversize dla siebie ;)
UsuńAle wspaniały smok! Świetny pomysł i wykonanie :D.
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu synka i własnym :-)
OdpowiedzUsuńTaka mama to skarb! Jesteś genialna!
OdpowiedzUsuńDziękuję uprzejmie :-D
UsuńJestem zachwycona... Mnie maszyna nie toleruje - oj cuda się dzieją, jak przy niej siadam.
OdpowiedzUsuńMoże się niedługo przeprosimy, bo mam trochę pomysłów i pasji, a wszechświat ostatnio nie współpracuje...
Dziękuję :-)
UsuńZ maszyną warto się zaprzyjaźnić - jeśli nie od pierwszego, to od drugiego wejrzenia ;-)